sobota, 23 kwietnia 2016

Po drugiej stronie fiordu


Góry po drugiej stronie Norddalsfjordu kusiły nas już od dawna, ale jakoś nigdy nie mieliśmy czasu na rekonesans. Kiedy w końcu udało nam się wyrwać, postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej masywowi Grjøtet, dobrze widocznemu z naszej doliny. Nie było jednak mowy o dłuższej wędrówce, bo musieliśmy zdążyć na popołudniowy kurs norweskiego. Dlatego ograniczyliśmy się do odwiedzin w niewielkiej kotlince, wciśniętej pomiędzy Grjøtet i pobliski Blåhornet. Znajduje się tam Kilstisætra, dawna osada pasterska, malowniczo położona nad jeziorkiem Kilstivatnet.

piątek, 25 marca 2016

Zimą na Ruggå


Słoneczna pogoda w Norwegii jest na wagę złota, więc trzeba kuć żelazo póki gorące. Dlatego kilka po wycieczce na Klovset znowu wybraliśmy się w góry. Tym razem wybór padł na Ruggå, czyli kolejny punkt widokowy w naszej okolicy. Miejsce dobrze znamy (ja nawet tutaj nocowałem), ale podobnie jak w przypadku Klovset, nie mieliśmy jeszcze okazji odwiedzić go zimą. Ponieważ podejście na Ruggå jest dosyć strome, a my nie zdążyliśmy jeszcze kupić rakiet śnieżnych, mieliśmy wątpliwości, czy uda nam się w ogóle dotrzeć do celu. Nasze obawy na szczęście się nie potwierdziły.

poniedziałek, 21 marca 2016

Klovset w śnieżnej szacie


Koniec lutego upłynął w naszej dolinie pod znakiem obfitych opadów śniegu. Sypało non stop przez cztery doby i sytuacja w górach stała się niewesoła. Zagrożenie lawinowe wzrosło do czwartego stopnia (w pięciostopniowej skali), w okolicznych ośrodkach narciarskich odradzano jazdę poza trasą, a w naszej dolinie co chwila słychać było schodzące lawiny. Z początkiem marca sytuacja ustabilizowała się na tyle, że zagrożenie spadło do dwójki i mogliśmy zacząć myśleć o wypadach na okoliczne szlaki. Do pełni szczęścia potrzebowaliśmy dwóch rzeczy: ładnej pogody i wolnego dnia w pracy. W końcu udało nam się wyrwać, a nasz wybór padł na Klovset. Co prawda byliśmy tam już dwa razy, ale latem i jesienią. Przyszedł czas na zimę :)

poniedziałek, 15 lutego 2016

Zimowy spacer po Valldal


Kilka dni temu do naszej doliny wróciło słońce. Znak to niechybny, że najgorsze mamy już za sobą. Wprawdzie do wiosny jeszcze daleko, ale ze słońcem przetrwać zimę jest zdecydowanie łatwiej. W każdym razie najwyższa pora obudzić się po przydługim śnie zimowym i napisać coś więcej o tym, gdzie my właściwie jesteśmy. Tym bardziej, że ładna pogoda zachęca do spacerów z aparatem :)

niedziela, 11 października 2015

Wielki spektakl na niebie


Najczęściej określana jest łacińskim słowem aurora. Ta występująca nad biegunem północnym to aurora borealis, albo z angielska northern lights. Norwegowie mówią na nią nordlys. Za powstawanie zorzy polarnej odpowiedzialne jest Słońce, które podczas rozbłysków wyrzuca w przestrzeń kosmiczną wielkie ilości naładowanych protonów i elektronów. Gdy cząstki zbliżają się do Ziemi, są przechwytywane przez ziemskie pole magnetyczne i zaczynają się poruszać po torze w kształcie helisy. W rejonie bieguna zderzają się z górną warstwą ziemskiej atmosfery, a uwolniona wówczas energia powoduje świecenie zorzowe. Wszystko to na wysokości ok. 100 km nad powierzchnią Ziemi. Kolor zjawiska zależy od wysokości, na której ono powstaje oraz od rodzaju gazu w atmosferze. Dla obserwacji zorzy polarnej kluczowy jest tzw. indeks planetarny Kp, który określa poziom zakłóceń pola magnetycznego Ziemi w skali od 0 do 9+. Kp5 oznacza słabą burzę magnetyczną i przy odrobinie szczęścia zorzę można wówczas dostrzec w północnej Polsce. Przy Kp równym 8 lub 9, czyli w czasie dużej burzy magnetycznej, zorzę widać nad horyzontem praktycznie w całej Polsce, a na Północy dzieją się rzeczy niezwykłe. W poniedziałek 7 października, w czasie naszego powrotu z Vardefjellet, indeks planetarny Kp wynosił 9.

piątek, 9 października 2015

Jesienne Vardefjellet


Trzeba przyznać, że jak na razie jesienna pogoda pozytywnie nas zaskakuje. We wtorek Aga niespodziewanie dostała wolny dzień w pracy, więc postanowiliśmy spędzić go w górach. Wybór padł na Vardefjellet (893 m n.p.m.), niewybitny sam w sobie, ale za to wybitny widokowo wierzchołek nad Norddalsfjordem. Aby tam dotrzeć, trzeba z centrum Valldal wspiąć się krętą drogą w kierunku przysiółka Lingås. Droga prowadzi jeszcze wyżej, w pobliże Klovset - dawnej osady pasterskiej, a obecnie osady weekendowo-letniskowej (Norwegowie mają na to własne słowo: seter). Ten odcinek jest jednak płatny. Z uwagi na to, że zebraliśmy się ze zwyczajowym poślizgiem i planowaliśmy późny powrót, zdecydowaliśmy się zapłacić. Odbywa się to w sposób typowo norweski. Przy drodze stoi drewniana tablica informacyjna, do której przytwierdzone są dwie skrzynki. W jednej z nich, drewnianej, znajdziemy koperty z nadrukowanym formularzem. Należy wpisać kwotę (w przypadku jednodniowego wjazdu 50 kr.), imię i nazwisko, numer rejestracyjny samochodu i datę. Do koperty wkładamy 50 kr., zaklejamy i wrzucamy do drugiej, metalowej skrzynki, zamkniętej na kłódkę. Kopię druku wkładamy za szybę samochodu i załatwione. Jeśli wjedziemy bez potwierdzenia, grozi nam mandat wysokości 500 kr. Proste i skuteczne. Nie trzeba stawiać żadnej budki i wkładać do niej groźnego pana. Oczywiście, aby system funkcjonował sprawnie, potrzeba norweskiego społeczeństwa obywatelskiego. Porządku na płatnych górskich drogach pilnują wszyscy okoliczni mieszkańcy :)

poniedziałek, 28 września 2015

62°19′58″N 07°22′52″E


No i stało się. Wylądowaliśmy w Valldal, gmina Norddal, dystrykt Sunnmøre, okręg Møre og Romsdal, region Vestlandet. Kraj: Norwegia. Dla posiadaczy GPS: 62°19′58″N 07°22′52″E :) Zamierzamy zabawić tutaj trochę dłużej; zobaczymy, co nam z tego wyjdzie. Dlaczego akurat Norwegia? Pewnie dlatego, że już trochę zdążyliśmy ją oswoić. Po raz pierwszy byliśmy tutaj w roku 1993 (Aga) i 1997 (Michał). Później były kolejne wizyty i narastająca fascynacja tym pięknym, a zarazem przedziwnym krajem. W końcu postanowiliśmy go lepiej poznać, a nie ma na to lepszego sposobu, niż w nim zamieszkać.
Zapraszamy Was do wspólnego odkrywania Norwegii oraz śledzenia naszych zmagań z norweską mentalnością, językiem i przyrodą :)
Ha en fin lesning!
Aga + Michał