poniedziałek, 15 lutego 2016

Zimowy spacer po Valldal


Kilka dni temu do naszej doliny wróciło słońce. Znak to niechybny, że najgorsze mamy już za sobą. Wprawdzie do wiosny jeszcze daleko, ale ze słońcem przetrwać zimę jest zdecydowanie łatwiej. W każdym razie najwyższa pora obudzić się po przydługim śnie zimowym i napisać coś więcej o tym, gdzie my właściwie jesteśmy. Tym bardziej, że ładna pogoda zachęca do spacerów z aparatem :)


Widok z przysiółka Lingås na centrum Valldal i Syltefjellet
Zakątek Norwegii, w którym zakotwiczyliśmy, nazywa się Valldal. To niewielka miejscowość u wylotu doliny Valldalen, nad brzegiem Norddalsfjordu. Liczy nieco ponad tysiąc mieszkańców i jest siedzibą gminy Norddal. Pierwsza wzmianka o tym miejscu pochodzi z sagi o Olafie II Haraldssonie (995-1030), znajdującej się w staronordyckim zbiorze Heimskringla (ok. 1225), autorstwa Snorriego Sturlusona, islandzkiego dziejopisarza i skalda (o Świętym Olafie i jego związkach z Valldal wkrótce napiszemy coś więcej). W 1766 roku Hans Strøm, norweski pastor, przyrodnik i kartograf, zawarł dokładny opis doliny w swojej pracy Physisk og oeconomisk beskrivelse over Søndmørs fogderie. Od tego czasu trochę się pozmieniało, chociaż krajobraz pozostaje ten sam.

Kościół w Sylte z 1863 r.
Dolina Valldalen ma trzydzieści kilometrów długości i podchodzi pod przełęcz Alnesreset (850 m n.p.m.), z której przez Trollstigen zjechać można do sąsiedniej doliny Istradalen. Valldalen jest głęboko wcięta pomiędzy okoliczne szczyty, których wierzchołki sięgają nawet 1800 m n.p.m. i zwieńczone są niewielkimi lodowcami. Różnice wysokości są tutaj naprawdę imponujące. Nad dolną częścią doliny góruje masyw Ormuli, widoczny praktycznie z każdego miejsca. W dolinie i na okolicznych stokach rozsiały się liczne farmy i przysiółki, których nazwy służą jako punkty orientacyjne: Linge, Lingås, Jemtegård, Uri, Døving, Myklebust, Omenås, Gjerde, Rem, Alstad, Grønning, Langdal... My mieszkamy właśnie na jednej z takich farm. Nazywa się Storstova i leży sześć kilometrów od centrum.

Widok z mariny na centrum Valldal, w tle masyw Ormuli
Samo centrum znajduje się nad fiordem, a rzeka dzieli je na dwie części, zwane Sylte i Muri. W Sylte, które rozłożyło się pod skalistym szczytem Sylfejellet, znajdują się w zasadzie wszystkie instytucje, których mieszkańcy potrzebują do życia: kościół z cmentarzem, urząd gminy, szkoła, bank, poczta, biblioteka, dom spokojnej starości, supermarket, hotel, restauracja, kawiarnia, stacja benzynowa, centrum informacji turystycznej, przystanek autobusowy, marina i przystań promowa. Tutaj także zachowało się najwięcej urokliwych, drewnianych domów z początku XX w. Po drugiej stronie rzeki, w Muri, znajdziemy przede wszystkim Muritunet, czyli największe centrum rehabilitacyjne w regionie.

Początek Gamle Syltegata, czyli najstarszej ulicy w Valldal
W Valldal działa kilka większych zakładów, w tym piaskarnia i tartak, ale podstawą utrzymania mieszkańców jest rolnictwo. Wioska słynie przede wszystkim z truskawek, chociaż uprawia się tutaj także maliny, jabłka, gruszki, śliwki, morele, czereśnie i ziemniaki. Sprzedażą owoców zajmuje się spółdzielnia Valldal Grønt, założona przez miejscowych rolników. W sezonie letnim do Valldal zjeżdżają licznie tak zwani pickerzy, którzy przez kilka tygodni wytrwale zbierają truskawki i maliny. Przeważają wśród nich Polacy i Litwini. Liczba mieszkańców wówczas niemal się podwaja i Valldal naprawdę tętni życiem. Przyczyniają się do tego także turyści, którzy oblegają miejscowe kempingi (w całej dolinie jest ich dziewięć). Trudno się temu dziwić, bo miejscowość leży w wyjątkowo atrakcyjnym miejscu - przy Narodowej Trasie Turystycznej Geiranger-Trollstigen. W samym Valldal zresztą też atrakcji nie brakuje. W dolinie działa duży park linowy, na rzece Valldøla organizowane są raftingi, a w kanionie Gudbrandsjuvet można spróbować sił w kanioningu. 

Detal jednego z domów przy Gamle Syltegata
Po sezonie tętniąca życiem miejscowość całkowicie zmienia swoje oblicze. Kiedy dolinę opuszczą ostatni turyści i pickerzy, w okna zagląda jesień, a dni robią się coraz krótsze, Valldal staje się czymś pomiędzy Cicely z Przystanku Alaska i Twin Peaks. Życie wówczas zamiera, po kempingach hula wiatr, a klimat potęgują dochodzące z każdej strony odgłosy rykowiska i widok miejscowych, wchodzących ze strzelbą do lasu. Wraz z nadejściem zimy i zamknięciem Trollstigen, Valldalen staje się naprawdę doliną na końcu świata. Część mieszkańców chowa się w domach, byle przeczekać do wiosny, inni korzystają ze śniegu, spędzając czas na nartach i biegówkach. Wszyscy czekają jednak na słońce, które w naszej części doliny pojawia się dopiero w połowie lutego, po blisko czterech miesiącach nieobecności. Słońce naprawdę pobudza do życia, więc obiecujemy, że będziemy publikować częściej :)

Fjellro Turisthotell, w którym pracuje Agnieszka :)
Szkoła w Valldal
Jeden z domów w górnej części Sylte
Norweski estetyczny minimalizm, czyli budynek urzędu gminy :)
Drewniane domy przy ulicy wjazdowej Lingestranda
Supermarket. Tutaj koncentruje się życie wioski :)
Ze stacji benzynowej korzystamy głównie w weekendy (tańsze paliwo :)
Kemping Elvebakken nad rzeką Valldøla
Kemping Muri, największy w Valldal
Drewniane chatki do przechowywania łódek nad fiordem
Kawiarnia Under Taket i zarazem centrum raftingowe
Nabrzeże przeładunkowe, użytkowane przez piaskarnię
Widok na fiord z nabrzeża w Sylte
Droga w górę doliny Valldalen, w kierunku Trollstigen
Domek na farmie Storstova, w którym aktualnie mieszkamy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz